Współcześnie wiemy, że czas biegnie różnie w zależności od warunków, np. u początków wszechświata płynął dużo wolniej niż obecnie. Spowalnia także w pobliżu czarnej dziury, by na jej horyzoncie zwolnić nieskończenie. Na poziomie poznawczym relacja względem czasu wydaje się równie nieoczywista. Doświadczanie jego upływu wraz z wiekiem daje nam wrażenie przyspieszenia. Osoby zajmujące się psychologią zauważają związek między tym odczuciem a liczbą przeżytych cykli – w tym cyklu rocznego, cykli miesięcznych i innych. Każda kolejna sekwencja wydaje się mijać coraz bardziej niezauważenie. W jakimś sensie automatyzujemy jej doświadczanie – czas w subiektywnym postrzeganiu staje się więc po prostu krótszy.
W epokach nowożytnych czas stał się pojęciem klasowym. Wszędzie tam, gdzie gospodarka opierała się na systemie pracy niewolniczej, przede wszystkim w europejskich koloniach, ale także w uzależnionej od pańszczyzny Rzeczpospolitej, czas miał kilka wymiarów. Jeszcze w 1807 r. Hubert Vautrin pisał o ziemiach polskich, że „na pana niewolnik haruje od wschodu do zachodu”. Nastanie nocy nie oznaczało jednak czasu odpoczynku i krzepiącego snu. Niejednokrotnie chłopska rodzina szła obrabiać wtedy własne pole, by zapewnić sobie przetrwanie w zimowe miesiące. W ten sposób czas dla osób chłopskich praktycznie nie istniał, doby zlewały się w jedną masę, a o upływie lat świadczyły jedynie zmieniające się pory roku.
Tymczasem polska i europejska arystokracja żyły w nadmiarze czasu wolnego, w permanentnej nudzie. Osoby szlacheckie zazwyczaj miały niewiele do zrobienia. Nadmiar czasu zabijały organizowaniem przyjęć i polowań. Bywało też, że szlachcic dopuszczał się aktów samosądu i bestialstwa na osobach chłopskich. Adrenalina, która temu towarzyszyła, pozwalała na chwilę wyjść poza nudę zasnuwającą pałacowe i dworskie komnaty. Zarówno nuda, jak i samowola oraz bezkarność szlachty podkreślały podziały klasowe i reprodukowały mechanizmy władzy.
Kolekcja: Centrum Kultury Zamek, rok: pocz. XIX w., rodzaj: pocztówka, dzięki uprzejmości OPT Zamek
Nudę na przełomie XIX i XX w. próbowały pokonać szlachcianki, coraz bardziej głodne edukacji i możliwości pracy zawodowej. W odróżnieniu jednak od kobiet żydowskich, które w tym okresie wkroczyły na uczelnie wyższe, dla większości katolickich i protestanckich arystokratek szczytem marzeń było ukończenie, chociażby kolegium nauczycielskiego. W dodatku nadzieję na zerwanie z nudą szybko gasiła rodzina. Kobiety wracały więc do zamków i dworków, gdzie dalej kultywowały nudę w oczekiwaniu na zamążpójście.
Dopiero pojawienie się ruchów robotniczych doprowadziło do rewolucji w zakresie organizacji czasu. Osoby uprzywilejowane ekonomicznie wciąż mogły rozporządzać swoim czasem do woli, jednak robotnicze postulaty, manifesty i strajki wytrącały im z rąk kolejne narzędzia służące do zarządzania w sposób praktycznie dowolny kalendarzem ludzi przynależących do tzw. stanów niższych. Na przestrzeni dziesięcioleci ruchom robotniczym w niektórych częściach świata udało się podzielić dobę na pory pracy i odpoczynku. W ten sposób czas nie przestał jednak być narzędziem klasowych podziałów, ale stał się jeszcze jednym znormalizowanym systemem miary, który w krajach uprzywilejowanych podlega kontroli rynku i państwa.
Temat „3s/8h” przywołuje dwie jednostki czasu: 8 godzin to, zgodnie z postulatami ruchu robotniczego, część doby przeznaczona na wypoczynek i samoorganizację, natomiast 3 sekundy to minimalna ilość czasu, jaką liczy się zaangażowanie odbiorcy w mediach społecznościowych. Obecnie poczucie upływu czasu, a zatem możliwości gospodarowania nim stało się jeszcze bardziej nieuchwytne i relatywne. Żyjemy w epoce, w której większość obywateli zachodnich społeczeństw ma do dyspozycji więcej niezagospodarowanego pracą zawodową i reprodukcyjną czasu przy jednoczesnym poczuciu, że stale go ubywa i brakuje.
Dziś czas jest nie tylko materialnie mierzalnym, ograniczonym zasobem. Istotną jednostką mierzenia czasu stała się uwaga, której skupienie okazuje się zarówno współczesną walutą, jak i osobistym oraz neurologicznym wyzwaniem. Po pańszczyźnie, fabrycznych etatach i różnych formach zatrudnienia łączących określoną pracę z czasem poświęcanym na jej wykonanie mierzymy się z relacją czasu i pracy definiowanej efektywnością i realizacją zadań. Jednocześnie nieustannie partycypujemy w ekonomii uwagi, która stoi w kontrze do codziennej produktywności ekonomii czasu pracy.
Charakterystyczny dla późnego kapitalizmu nienormowany czas pracy i elastyczne formy zatrudnienia przyczyniają się do trwania w wiecznej gotowości i fragmentarycznej obecności. Rozmycie granic między czasem pracy a czasem wolnym i zanurzenie ich obu w czasie bezkresnej kapitalistycznej produkcji sprawia, że czas sam z siebie staje się osobistą walutą, narzędziem autoeksploatacji i źródłem stresu.
Zagadnienie wolnego czasu historycznie wiąże się z mechanizmami budowania wspólnoty, kultywowania tradycji czy walki o prawa obywatelskie. Współcześnie większość obywateli zachodnich społeczeństw tzw. wolnego czasu ma więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Został on jednak rozpoznany jako ogromny rynek, a nie społeczny, polityczny czy prywatny zasób. Zrodziło to czas fantomowy, który pod pozorem wolności wyboru i samostanowienia rozmywa się w rozproszonym pochłanianiu treści. Netflix podaje, że jego użytkownicy spędzają na oglądaniu średnio 2 godziny dziennie, a szacowany czas poświęcany na media społecznościowe to ok. 2–3 godziny. Zauważywszy, że średni czas spędzony na obejrzanej w socialach informacji liczony jest w sekundach, a nie minutach czy godzinach, odebrane komunikaty umykają werbalizacji czy nawet uświadomieniu.
Upowszechnianie się Internetu i serwisów społecznościowych spowodowało skrócenie czasu niezbędnego dla przyswojenia pojedynczego utworu, jednocześnie zwiększając ponad ludzkie możliwości poznawcze ilość dostępnych nagrań i albumów w serwisach streamingowych. Także masowość i coraz niższe ceny urządzeń rejestrujących i archiwizujących częściej przyczyniają się do zastępowania procesów słuchania i patrzenia uczeniem maszynowym, oddając tym samym to pole AI. Ten dość ponury obraz odmieniają np. współczesne koncepcje sztuki dźwięku, stawiające na wspólnotowość doświadczenia i rolę przestrzeni przeznaczonych dla wyobraźni dźwiękowej.
Przebodźcowanie jako codzienność bycia we współczesnym świecie jest udziałem większości z nas. Jego pierwsze, już rozpoznane neurologiczne, psychologiczne i społeczne konsekwencje domagają się próby przemyślenia tego, jak rozumiany i używany może być prawdziwie wolny czas. Prywatyzacja stresu i próby rozładowania go w urynkowionych sposobach relaksu prowadzą do poszukiwania stabilnych struktur, które pozwolą nadać wartość momentom niepodlegającym logice produkcji. Być może zwrot konserwatywny, pielęgnujący rozpoznane systemy i relacje, jest reakcją na czas, który nam umyka i już wylał się poza własne ramy.
Temat „3s/8h” dotyczy m.in. wolnego czasu i jest przyczynkiem do artystycznego dialogu dotykającego takich tematów jak historia ludowa, emancypacja ruchów robotniczych, społeczne konsekwencje przemian gospodarczych oraz rola technologii w kształtowaniu wspólnot.